- Camila! Otwieraj-
Chłopak krzyczał coraz bardziej przerażony. Proste było to, że domyślił się, że Camila się tnie.
- Tylko się nie tnij! Błagam! Co się stało?!
- Mimo tego wszystkiego, Maxiemu nie udało się wejść do środka. Camila cięła się coraz bardziej, aż w końcu coś ją zaczęło boleć.
-Ał! -
krzyknęła, normalnie się obudziła, co ona robi.
-Boże co ja robię?!
-Maxi to słyszał. Szybko wyjął zapasowy klucz od jej mieszkania i otworzył.
- Zwariowałaś?!
-chłopak spytał i nie wiedział o co chodzi Camili, dlaczego tak bała się tego miejsca
-Nie! Na serio nie! Myślisz sobie, że jestem głupia, ale ja wiem, że tak nie jest. Mam powody.
- Maxi nic z tego nie rozumiał.
-Camila co ty z siebie robisz chcesz się zabić? -W tym momencie Camila się uśmiechnęła
-Czemu nie? -Chłopak pomyślał, że żartuje
- Co ci się stało? Nic nie rozumiem. Zmieniłaś się, naprawdę. -Camila się wkurzyła i pomyślała, że
Maxi może z nią przez to zerwać.
-To nie prawda. Nie zmieniłam się.- Chłopak spojrzał na Camilę.
-Nie? Tniesz sobie ręce, palisz papierosy, przeklinasz, malujesz sobie usta na czarno...-
Camila pomyślała sobie rzeczywiście, ale to jej się podobało, bo mogła zwrócić na siebie uwagę.
Zaczęła się śmiać
-Co? -Maxi spytał z ciekawością. Camila tak się śmiała..
- Kocham Cię!
- Wiem. Ale z czego się śmiejesz?
- Nie ważne. Gadaj.- Camila uśmiechnęła się , zrobiła słodką minkę.
-Co? -Maxi na nią spojrzał po czym dodał- Nie tylko nie ta mina. -
Camila powiedziała:
-Kto to Luis? Nie wymygasz się! Ja muszę to wiedzieć nie dam ci spokoju!
- Luis? A ten Luis... Nie znam. - Camila się skrzywiła i dodała:
-Kiepski kłamczuch! Kiepski. Przecież wczoraj się poznaliście. Dlaczego nie chcesz mi
tego powiedzieć?!
-Camila ja go naprawdę nie znam
-Nie dam ci spokoju. -Chłopak wyszedł obrażony, a Camila posmutniała.
Pomyśla: Przecież mogę o to spytać Luisa! Zadzwoniła do niego i poprosiła o spotkanie.
Chłopak zgodził się, umówili się w restauracji.
-Cześć. - Chłopak się uśmiechnął.
-Hej. Głównie chciałam pogadać. - Camila powiedziała, i ledwie co spytała, ponieważ
bała się, że Luis zareaguje tak samo, jak Maxi.
-No jasne, rozumiem.
- Znasz Maxiego??
- Nie no co ty. Przecież gdybym go znał to bym ci powiedział.
- Masz rację. Na pewno go nie znasz?
- Na pewno.
- Przepraszam za te głupie pytania, ale... no wiesz ja muszę wiedzieć.
- Chcesz coś do picia?
-Nie ja właściwie przyszłam tylko po to, żeby cię o to spytać. Muszę już lecieć, pa.
-Pa. - Camila szybko pobiegła do parku i usiadła na ławce. Mimo tych zapewnień wiedziała,
że Maxi coś ukrywa. Kiedy tak siedziała zobaczyła ich, jak idą razem. Postanowiła być ,,detektywem".
Szła za nimi. Kiedy usiedli na ławce, schowała się za drzewem i podsłuchiwała:
N: Maxi mogę cię o coś pytać?
M: No tak przyjaźnimy się.
W tej chwili Camila się wkurzyła, że Maxi się z nią zadaje, i uderzyła
pięścią w drzewo.
-Ał! -krzyknęła, a oni się odwrócili.
N: Słyszałeś?
M: Tak. To było...
N: Dziwne?
M: Tak. O co chciałaś spytać?
N: W sobotę mam urodziny i robię imprezę. Ogólnie
będą znajomi ze studia. Wpadniesz o siódmej?
M: Pewnie.
Gdzieś poszli, a Camila usiadła na ławce. Ciekawe, czy mi Maxi o tym powie- pomyślała.
Następnego dnia spytała go, bo byli umówieni.
- Spotkamy się w sobotę o siódmej?? -dziewczyna spytała
- Nie mogę, muszę jechać do babci. - Camila się wkurzyła i uciekła. Maxi za nią
biegł, ile sił w nogach. Niestety się przewrócił i wpadł w kałużę pełną błota.
- O nie! Mamusia będzie mi musiała kupić nowe spodenki! Tragedia. -To nie było w jego stylu.
Camila biegła przed siebie, aż znalazła się na plaży, usiadła pod drzewem i zaczęła płakać.
Było jej przykro, że Maxi jej nic nie mówi. Miała dość problemów. Znając życie
zaczęłaby się ciąć, ale nie miała przy sobie żyletki. Zawsze, kiedy była wkurzona (od niedawna)
paliła papierosy. Tym razem zrobiła to samo. Zaczęła palić. Wyjęła z kieszeni telefon
i napisała do Maxiego:
Nie szukaj mnie, tym razem jest ok.
Jednak nie było ok, zrobiła to wszystko po to, żeby Maxi jej nie szukał.
****************
Siemka! ^-^
Jest rozdział, nwm czy wam się podoba czy nie. Tym
razem będzie bez pytanek - :)
Ale jeśli ktoś przeczytał, niech skomentuje ;d
-Co? -Maxi na nią spojrzał po czym dodał- Nie tylko nie ta mina. -
Camila powiedziała:
-Kto to Luis? Nie wymygasz się! Ja muszę to wiedzieć nie dam ci spokoju!
- Luis? A ten Luis... Nie znam. - Camila się skrzywiła i dodała:
-Kiepski kłamczuch! Kiepski. Przecież wczoraj się poznaliście. Dlaczego nie chcesz mi
tego powiedzieć?!
-Camila ja go naprawdę nie znam
-Nie dam ci spokoju. -Chłopak wyszedł obrażony, a Camila posmutniała.
Pomyśla: Przecież mogę o to spytać Luisa! Zadzwoniła do niego i poprosiła o spotkanie.
Chłopak zgodził się, umówili się w restauracji.
-Cześć. - Chłopak się uśmiechnął.
-Hej. Głównie chciałam pogadać. - Camila powiedziała, i ledwie co spytała, ponieważ
bała się, że Luis zareaguje tak samo, jak Maxi.
-No jasne, rozumiem.
- Znasz Maxiego??
- Nie no co ty. Przecież gdybym go znał to bym ci powiedział.
- Masz rację. Na pewno go nie znasz?
- Na pewno.
- Przepraszam za te głupie pytania, ale... no wiesz ja muszę wiedzieć.
- Chcesz coś do picia?
-Nie ja właściwie przyszłam tylko po to, żeby cię o to spytać. Muszę już lecieć, pa.
-Pa. - Camila szybko pobiegła do parku i usiadła na ławce. Mimo tych zapewnień wiedziała,
że Maxi coś ukrywa. Kiedy tak siedziała zobaczyła ich, jak idą razem. Postanowiła być ,,detektywem".
Szła za nimi. Kiedy usiedli na ławce, schowała się za drzewem i podsłuchiwała:
N: Maxi mogę cię o coś pytać?
M: No tak przyjaźnimy się.
W tej chwili Camila się wkurzyła, że Maxi się z nią zadaje, i uderzyła
pięścią w drzewo.
-Ał! -krzyknęła, a oni się odwrócili.
N: Słyszałeś?
M: Tak. To było...
N: Dziwne?
M: Tak. O co chciałaś spytać?
N: W sobotę mam urodziny i robię imprezę. Ogólnie
będą znajomi ze studia. Wpadniesz o siódmej?
M: Pewnie.
Gdzieś poszli, a Camila usiadła na ławce. Ciekawe, czy mi Maxi o tym powie- pomyślała.
Następnego dnia spytała go, bo byli umówieni.
- Spotkamy się w sobotę o siódmej?? -dziewczyna spytała
- Nie mogę, muszę jechać do babci. - Camila się wkurzyła i uciekła. Maxi za nią
biegł, ile sił w nogach. Niestety się przewrócił i wpadł w kałużę pełną błota.
- O nie! Mamusia będzie mi musiała kupić nowe spodenki! Tragedia. -To nie było w jego stylu.
Camila biegła przed siebie, aż znalazła się na plaży, usiadła pod drzewem i zaczęła płakać.
Było jej przykro, że Maxi jej nic nie mówi. Miała dość problemów. Znając życie
zaczęłaby się ciąć, ale nie miała przy sobie żyletki. Zawsze, kiedy była wkurzona (od niedawna)
paliła papierosy. Tym razem zrobiła to samo. Zaczęła palić. Wyjęła z kieszeni telefon
i napisała do Maxiego:
Nie szukaj mnie, tym razem jest ok.
Jednak nie było ok, zrobiła to wszystko po to, żeby Maxi jej nie szukał.
****************
Siemka! ^-^
Jest rozdział, nwm czy wam się podoba czy nie. Tym
razem będzie bez pytanek - :)
Ale jeśli ktoś przeczytał, niech skomentuje ;d
Cudowny :) Po prostu nie wiem co więcej powiedzieć. Chyba tylko tyle, że czekam niecierpliwie na nexta :* <3
OdpowiedzUsuńTak spodobał mi się nawet bardzo xD
OdpowiedzUsuńChcieć nexta szybko
Tak w skrócie ale muszę lecieć
Super
Fajny :) Nie wiem co by tu powiedzieć. Cudowny rozdział i czekam na next <3
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na Nexta <3 :*
OdpowiedzUsuń