- Leon? - zaczęłam
- Co?
- Co chciałeś powiedzieć?
Leon westchnął, a ja domyśliłam się o co chodzi. Leon coś do mnie czuje.
- Nie. Ty...
- Tak.
Szybko wybiegłam ze studia, a później płakałam, co ja zrobiłam Violettcie to było straszne. Płakałam, kiedy zjawił się Maxi.
- Co jest?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Nie, powiedz.
- Nie chcesz wiedzieć! Jasne?!
- Okej to ja lepiej..
- Nie! Przepraszam po prostu jestem wkurzona na maksa...
- No to co jest?
- Leon się we mnie zakochał.
- O kurde! A Violetta?
- Nie wiem. Ale ja do Leona nic nie czuje, a Violetta? Nie ja tak nie mogę.
- Co masz na myśli?
- Ja będę musiała wyjechać. To będzie konieczne...
Maxi chciał mnie pocałować, ale nagle:
- Hej! Ups.. Przeszkodziłam Wam? - powiedziała.... Ludmiła!
- Czego chcesz? - spytałam.
- Chciałam tylko spytać, czy widzieliście Naty.
- Nie.
- No to cześć karzełki!
Wkurzyła mnie! Karzełki?!
- Cami nie wyjeżdżaj. - powiedział Maxi
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć.
- A gdybyś wyjeżdżała to gdzie?
- Do Francji. Miałam taki plan także...
- Dobra rozumiem.
*Maxi
Musiałem jakoś rozweselić Camilę. Więc coś zaplanowałem.
- Cami?
- Co?
- Muszę iść na zajęcia.
- Okej pa.
*Cami
Siedziałam tak jakąś godzinę, a potem pobiegłam do studia. Znalazłam Maxiego.
- Maxi tu jesteś.
- Nic nie mów.


- Cześć.
- Cześć.
- Możemy pogadać?
- My?
- Tak.
- Okej. Słucham.
- Powiedz mi spotykasz się z Leonem?
- Nie.
- Aha dzięki. Idziesz do studia?
- Dobra. No to chodź.
Szłyśmy, a w studiu na lekcji z Pablo śpiewaliśmy.
Była w nas taka energia, że zapomniałam o wszystkich problemach. A co najważniejsze, Violetta patrzyła na mnie, jakby mi wybaczyła.
Postanowiłam więc z nią porozmawiać.
- Violetta przepraszam. Ja nie chciałam.
- Wiem.
- Więc w czym problem?
- W niczym.
- Czyli?
- Zgoda!
Wreszcie się pogodziłam z Violą. Bardzo się cieszyłam, a popołudnie spędziłyśmy razem. Spotkałyśmy jakiegoś dziwnego faceta. Spytał się:
- Nie macie ochoty na podwójną randkę? 2 dziewczyny i ja?
- Hahahahah - zaczęłyśmy się śmiać i poszłyśmy. Ten facet w ogóle nie miał najmniejszego poczucia humoru.
Poszłyśmy na zakupy, do galerii handlowej. Kupiłyśmy sobie fajne ciuchy. Ale.... Spotkałyśmy Francescę.
- Cześć.
- Cześć. - powiedziałyśmy.
- Mogę się do was przyłączyć?
W rzeczy samej, zgodziłyśmy się.Super spędziłyśmy dzień. Super!
Kiedy już dzień się skończył byłam w domu. Uderzyłam się w głowę o futrynę, a dalej nie pamiętam. Pamiętam tylko, że o bardzo bolało.
koniec
Fajoskie czekam niecierpliwie na nexta. Cami się uderzyła. Przeżyje?
OdpowiedzUsuńZgoda zapanowała Leon się zakochał no no
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Wreszcie się pogodziły :). Jesteś nominowana do LBA na moim blogu:http://my-story-caxi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń