niedziela, 9 lutego 2014

Sezon 2 Rozdział 37

*Cami
- Leon? - zaczęłam
- Co?
- Co chciałeś powiedzieć?
Leon westchnął, a ja domyśliłam się o co chodzi. Leon coś do mnie czuje.
- Nie. Ty...
- Tak.
Szybko wybiegłam ze studia, a później płakałam, co ja zrobiłam Violettcie to było straszne. Płakałam, kiedy zjawił się Maxi.
- Co jest?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Nie, powiedz.
- Nie chcesz wiedzieć! Jasne?!
- Okej to ja lepiej..
- Nie! Przepraszam po prostu jestem wkurzona na maksa...
- No to co jest?
- Leon się we mnie zakochał.
- O kurde! A Violetta?
- Nie wiem. Ale ja do Leona nic nie czuje, a Violetta? Nie ja tak nie mogę.
- Co masz na myśli?
- Ja będę musiała wyjechać. To będzie konieczne...
Maxi chciał mnie pocałować, ale nagle:
- Hej! Ups.. Przeszkodziłam Wam? - powiedziała.... Ludmiła!
- Czego chcesz? - spytałam.
- Chciałam tylko spytać, czy widzieliście Naty.
- Nie.
- No to cześć karzełki!
Wkurzyła mnie! Karzełki?!
- Cami nie wyjeżdżaj. - powiedział Maxi
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć.
- A gdybyś wyjeżdżała to gdzie?
- Do Francji. Miałam taki plan także...
- Dobra rozumiem.
*Maxi
Musiałem jakoś rozweselić Camilę. Więc coś zaplanowałem.
- Cami?
- Co?
- Muszę iść na zajęcia.
- Okej pa.
*Cami
Siedziałam tak jakąś godzinę, a potem pobiegłam do studia. Znalazłam Maxiego.
- Maxi tu jesteś.
- Nic nie mów.
Na mojej twarzy  pojawił się uśmiech, Maxi zaczął śpiewać. Bardzo milo z jego strony, ale przecież to nic nie zmieni. I mimo tego, że jak śpiewał to czułam się tak pięknie to.... Sama nie wiem. Może powinnam wyjechać. 
Później poszłam do sali teatralnej. Rozmawiałam sobie z.... sobą. Co ja mam zrobić? Co prawda, nie rozmawiałam z sobą, tylko siedziałam tak sama, samiutka. Nikt na mnie nie zwracał uwagi. Dosłownie nikt. Violetta siedziała z Francescą, a ja sama. Francesca siedziała z Violettą, a ja nadal sama. W studiu nie czułam się najlepiej więc wyszłam. Pospacerowałam po parku i spotkałam Larę.
- Cześć.
- Cześć.
- Możemy pogadać?
- My?
- Tak.
- Okej. Słucham.
- Powiedz mi spotykasz się z Leonem?
- Nie.
- Aha dzięki. Idziesz do studia?
- Dobra. No to chodź.
Szłyśmy, a w studiu na lekcji z Pablo śpiewaliśmy.
Była w nas taka energia, że zapomniałam o wszystkich problemach. A co najważniejsze, Violetta patrzyła na mnie, jakby mi wybaczyła.
Postanowiłam więc z nią porozmawiać.
- Violetta przepraszam. Ja nie chciałam.
- Wiem.
- Więc w czym problem?
- W niczym.
- Czyli?
- Zgoda!
Wreszcie się pogodziłam z Violą. Bardzo się cieszyłam, a popołudnie spędziłyśmy razem. Spotkałyśmy jakiegoś dziwnego faceta. Spytał się:
- Nie macie ochoty na podwójną randkę? 2 dziewczyny i ja?
- Hahahahah - zaczęłyśmy się śmiać i poszłyśmy. Ten facet w ogóle nie miał najmniejszego poczucia humoru.
Poszłyśmy na zakupy, do galerii handlowej. Kupiłyśmy sobie fajne ciuchy. Ale.... Spotkałyśmy Francescę.
- Cześć.
- Cześć. - powiedziałyśmy.
- Mogę się do was przyłączyć?
W rzeczy samej, zgodziłyśmy się.Super spędziłyśmy dzień. Super!
Kiedy już dzień się skończył byłam w domu. Uderzyłam się w głowę o futrynę, a dalej nie pamiętam. Pamiętam tylko, że o bardzo bolało.

koniec













3 komentarze:

  1. Fajoskie czekam niecierpliwie na nexta. Cami się uderzyła. Przeżyje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgoda zapanowała Leon się zakochał no no
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie się pogodziły :). Jesteś nominowana do LBA na moim blogu:http://my-story-caxi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń