*Cami
Obudziłam się w szpitalu....
- Dzień dobry - powiedziała jakaś lekarka
- Dzień dobry, co mi się stało? - spytałam
- Zemdlałaś, okazało się, że to przez tabletki uspokajające. Ale nie martw się, dziś wychodzisz.
Powiedziała. Później leżałam. Nadeszła pora do domu. Jakiś lekarz zdejmował mi kroplówkę.
- Ał, to boli zostaw dziadu! - ale to nie był dziad. Jakiś przystojniak :D
- Przepraszam, ja praktykuje, to początek , bardzo przepraszam
- Nie szkodzi, ale proszę się pośpieszyć...
*W domu
- Hej
- Hej Cami, już cię wypuścili? - spytała mama.
- Najwidoczniej.. Idę się przejść, bo lekarz zalecił mi spacerować codziennie chociaż przez 15 minut.
- Dobrze, jak to konieczne. Weźmiesz ze sobą Miguela?
- Okej.
Poszłam. Idąc *idiota* Maxi mnie zatrzymał
- Camila!
- Maxi czego chcesz? Daj mi spokój i spier*alaj!
- Porozmawiajmy...
- Daj spokój. Zniszczyłeś mi tylko mój czas
- Ale jak to , nie przyjaźnimy się?
- Never...
- Camila, co ja ci zrobiłem?
- Wiesz co, daj spokój przecież wiesz. Jak mam problem to nikogo przy mnie nie ma. Z Francescą się nie przyjaźnie, bo to zniszczyła , a teraz ty.... Nie rozumiem Was wszystkich!
Po tym poszłam. Nie miałam ochoty już nic. Mam z tego morał,, jak masz przyjaciela, to zobacz , czy nie jest fałszywy": mianowicie wiem, że nikomu nie mogę ufać.. Może tylko Maribel?
A w domu.....
- Już wróciłam
- Dobrze Cami, połóż Miguela do łóżka. Niech pójdzie spać
- Okej...
Potem poszłam spać. A była dopiero 18:07. Następnego dnia zerwałam się o 06:46. O ósmej lekcje w studiu... nie chciało mi się iść, ale cóż? Nie chciało mi się patrzyć na Francescę,Violettę , a na dodatek Maxiego... Co mam robić?
Fajnie przynajmniej, że Mar dostała się do studia...
Koniec rozdziału 9
Podobało się? To był przed ostatni rozdział!
10 to finałowy...
Pozdrawiam :D ~ Adminka Natalia ;33
Super ;)
OdpowiedzUsuń