sobota, 18 stycznia 2014

Sezon 2 Rozdział 14

*Maxi
Szukaliśmy Camili i bez skutku. Dołączyła do nas Violetta.
Następnego dnia zadzwonił do mnie policjant.
Ja: Halo
Policjant: Dzień dobry
J: Dzień dobry z kim rozmawiam?
P: Maximiliano Ponte?
J:Tak
P: Mówi policjant w sprawie Camili Torres.
J: Znaleźliście ją?
P:Tak
J: Gdzie ona jest?
P: Na posterunku. Rodzice zostali poinformowani a pana zapraszamy na komendę.
J: Ale Camila tam też jest?
P: Właśnie przyjechali po nią rodzice.
J: Dobrze będę za 20 min.
P: Do widzenia
J: Do widzenia.
Szybko pobiegłem do Francesci i razem z nią odwiedziliśmy posterunek. Na szczęście Cami się znalazła.
Na posterunku
Chciałbym zadać panu kilka pytań.
- Mi też? - spytała Fran
- Pani jest jej przyjaciółką?
- Tak.
- To panią też przesłuchamy.
Policjant zadawał następujące pytania. Sam siedziałem z nim w gabinecie, a Fran czekała na swoją kolej.
- Muszę pana o coś spytać. Wiedział pan, że Camila Torres wpakowała się w tarapaty?
- Jakie dokładnie?
- Chodziła na jakieś nocne imprezy ze złym towarzystwem, które handlowało narkotykami.
- Nie wiedziałem o tym. I ona je kupowała?
- Nie. Sami dawali jej za darmo.
- Co się z nią stało.
- Powiedziała podczas przesłuchania, że nie chcę jej się żyć. Chciała popełnić samobójstwo.
- W jaki sposób?
- Chciała aby to towarzystwo ją zabiło.
- Ale tego nie zrobiło?
- Nie. Nie zgodzili się, a ona miała w dłoni pistolet, którym postrzeliłaby się, jednak znaleźliśmy ją w porę.
- Gdzie była?
- Na cmentarzu.
- O Boże. Jak ją znaleźliście?
- Przypadkowo. Niestety będzie miała terapie z psychologiem.
- Dobrze dziękuje za informacje. To wszystko?
- Tak. Dziękuje do widzenia.
Wyszedłem z sali następnie Francesca weszła. Zajęło jej tam 10min, w czasie gdy ja byłem niecierpliwy.
- Boże Maxi! - z płaczem mnie przytuliła.
- Co się dzieje?
- Ona przecież zabiłaby się.
- Wiem. Musimy do niej jechać. Najlepiej jak Violetta też.
- Chodźmy.
Pojechaliśmy najpierw po Violettę, a później do Camili.
Na klatce schodowej
- Dryn, dryn - dzwonił dzwonek do drzwi.
- Camila wiemy, że tam jesteś! - krzyczała Francesca. - Otwórz.
Camila podeszła do drzwi, jednak ich nie otworzyła tylko przez nie rozmawiała.
- Czego chcecie?
- Wejść. Jak się czujesz?
- Źle jak tu stoicie.
Poszliśmy więc nie chcieliśmy jej martwić.
Ja poszedłem do sklepu na przeciwko kupić coś do picia. Gdy wracałem usłyszałem rozmowę Violi i Fran.
V: Francesca źle zrobiłyśmy
F: Źle to mało powiedziane.
V: Nie powinnyśmy się tak zachowywać. Nie wiedziałam, że Camila tak cierpi....
F: Ja też nie. Nie zdawałam sobie sprawy z sytuacji.
Doszedłem do nich.
- Co jest? - spytałem.
- To jest! - Francesca wskazała palcem. Zauważyła Camilę postanowiliśmy ją śledzić. Znaleźliśmy się przed jakimś klubem. Była ubrana jak jakaś..... nie ważne.
Stała z jakimś facetem. Podbiegliśmy do niej:
- Camila! Zwariowałaś? - spytała Francesca
- Co wy tu robicie?
- Stoimy!
- Czego chcecie!
- Porozmawiać.
- Ze mną?
- Tak.
- Jakaś nowina....
- No co ty? Camila obudź się....
- Idźcie stąd. Jeszcze was tu mi brakowało. Przyjaciele na pięć minut...
- Nigdy! Cami o co ci chodzi?
- Francesca spadaj. Nie obchodziłam cię od zawsze więc teraz też nie muszę. Nie chcę mieć takich przyjaciół! Rozumiesz?! - powiedziała. Z oka Fran spłynęła łza. Szczerze to się jej nie dziwie. W końcu to Camila ją uraziła.
- Dobrze. Masz rację! Nie powinnam się tobą interesować. Ale najbardziej żałuję, że kiedyś się z tobą przyjaźniłam.
- I wreszcie to z siebie wydusiłaś. Myślałam, że będziesz to ukrywać w sobie na zawsze! - Camila powiedziała a Francesca pobiegła, za nią Violetta.
- Wiesz co Camila? Myślałem, że z ciebie to porządna dziewczyna, ale najwidoczniej się myliłem!
*Cami
Tym razem przesadził... Co do Francesci się nie myliłam, ale co do niego?!
- Jak możesz tak mówić?!
- Po prostu! Camila powiedz co się z tobą dzieje?!
- Frank, zostaw nas - powiedziałam do Franka właściciela klubu.
- Nie rozumiem cię.
- A ja ciebie. Francesci też nie, Violetty też nie... Ciebie też nie!
- Popełniasz największy błąd swojego życia.
- Nie Maxi, to ty popełniasz.
- Ja? Niby jaki?
- Mówisz, że powinniśmy być przyjaciółmi. Ale ja tak nie mogę! Kiedyś się spotykaliśmy. Teraz nie, a ja nienawidzę takich przyjaźni po związku. Bo to nie ma sensu.
- Czyli czujesz coś do mnie?
- Tak. - Uciekłam. Maxi tak stał jak słup, widocznie go zatkało. Specjalnie to robię, żeby ich sprowokować. Chcę pokazać, że bez nich jestem szczęśliwa. Niech żałują tego co zrobili.
*Maxi
Pobiegłem za dziewczynami do mnie dołączył Diego.
- Maxi cześć.
- Cześć.
- Słyszałem o Camili wszystko okej?
- Na szczęście... Niestety jej wizerunek nie jest okej. - powiedziałem.
Francesca i Violetta się wróciły.
- Maxi co ci powiedziała Camila? - spytała Violetta
- Że czuje coś do mnie i że nie wierzy w przyjaźnie po związku. Powiedziała, że straciliśmy ją...
- O Boże.
- Tysiąc problemów w jednym miesiącu. Może ona jest....
- Nie!- krzyknął Diego.
- Co jest?
- Zobaczcie tam! - Diego wskazał w stronę lasu, a tam była Camila, która pistoletem dotykała głowy.
- Camila! - krzyknąłem. - Nie rób tego! - powiedziałem. Niestety było za późno... Camila strzeliła...
Koniec rozdziału 14
Mam nadzieję, że się podobało czekam na pozytywne opinie.

6 komentarzy:

  1. SUPER!!!!
    Boskie czekam na naxta

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajnie też się nie mogę doczekać.
    marlena

    OdpowiedzUsuń
  3. Cud cudo. Cami stop. Nie zabijaj się.
    Jest już za późno. Strzeliła.
    Powaliłaś mnie. Czekam na nexta
    Kiedy będzie? Masz talent

    Justyna

    OdpowiedzUsuń