Może Maxi się na mnie obraził?
Rozmyślałam aż go w końcu zobaczyłam:
- Maxi przepraszam cię za tamto!
- Nie szkodzi Camila...
- Idziesz?
- Nie! To ty pójdziesz ze mną... - Maxi się uśmiechnął
- Gdzie?
- Niespodzianka!
Nie wiedziałam gdzie Maxi chce mnie zabrać.
- Maxi dobra! Ale musimy tu być za nie więcej niż pół godziny.
- Okej.
- Obiecujesz?
- Obiecuje...
Pięć minut później już byliśmy. Maxi zakrył rękoma moje oczy, a ja nadal zastanawiałam się jaka to niespodzianka....
- Jesteśmy.
- Możesz zdjąć ręce z mojego łba?
- Mogę.
- No to na co czekasz?
- Poczekaj. Musimy zaczekać.
Maxi coś tam gadał po cichu do kogoś, a ja usłyszałam tylko ,,szybciej".
Nagle zdjął mi z twarzy ręce i zobaczyłam coś pięknego:
- Maxi, to miejsce jest piękne. - szepnęłam.
- Hahaha!
- Co?
- Tędy się tylko przechodzi. Myślałaś, że stać mnie tylko na takie coś?
- Przecież to piękne...
- Tak. Ale za chwilę zobaczysz coś piękniejszego.
Kiedy weszliśmy po schodach zobaczyłam coś piękniejszego:
- Maxi!
- Co? Piękne co nie?
- Nie! To najbrzydsza rzecz, jaką kiedy kolwiek widziałam!
- Co?
- Żartuje. Droczę się z tobą. Skąd wiedziałeś o tym miejscu?
- Kiedyś szedłem zamyślony. Nie wiedziałem gdzie jestem, miałem wtedy 9 lat. Zobaczyłem takie miejsce.......
- Piękne.
*Maxi
Camila jeszcze nie wiedziała chyba co planuję. Miałem zamiar wtedy ją pocałować. Ale nie miałem odwagi.
Na początku jak to planowałem, myślałem, że to jakoś przyjdzie. Ale chwila....
- Camila to miejsce jest piękne! Nawet bardziej.
- Nie ma nic piękniejszego. - Wtedy coś mi przyszło do głowy.
- Nic, oprócz ciebie. - Wtedy ją pocałowałem. - Jak się czujesz?
- Dobrze. Maxi ty coś do mnie czujesz?
- Szczerze?
- Tak.
- No jasne... A ty do mnie?
- Też... Wiesz co? Kocham cię!
- Ja ciebie też Camila.
- To oficjalnie?
- oficjalnie?
- jesteśmy?
- jesteśmy?
- parą?
- parą. Tak jesteśmy.
- To teraz chodź do studia.
W studiu grała głośna muzyka. Violetta i Francesca się dziwnie na mnie patrzyły. Podeszłam do nich, spytałam:
- Ej, o co wam chodzi?
- Ty już dobrze wiesz, Cami. - powiedziała Fran.
- Ale co?
- Skoro się przyjaźnimy, to czemu nie powiesz?
- Czego?
- Czekamy aż nam sama powiesz.
- Okej. Ja nic nie mam wa do powiedzenia. O co cho?
- Maxi!
- Co Maxi?
- Jesteście razem?
- Francesca, co was to obchodzi? To jest moja sprawa.
Dziewczyny spojrzały na mnie ukrytym uśmiechem, a ja wiedziałam, że i tak wiedzą.
- No okej. - powiedziałam.
Dziewczyny zaczęły piszczeć.
- Musisz nam to opowiedzieć! - powiedziała Vilu.
- Okej niech będzie. Ale nie teraz.
Później poszłam potańczyć z Maxim.
Na koniec dziewczyny weszły na scenę i powiedziały:
Francesca: Czas
Viola: Otworzyć
F: Prezenty!
Spojrzałam na nich ciekawsko. Widziałam, że chcą zobaczyć prezenty. Jednak ja byłam uparta i dodałam po wejściu na scenę:
Czas zamknąć buzie!
Dziewczyny spojrzały zawiedzione, sądząc po ich wyrazach twarzy chciały zobaczyć prezenty.
- Dziewczyny jak wszyscy pójdą - szepnęłam
- Okej...
Jak już wszyscy poszli postanowiłyśmy zaśpiewać Codigo Amistad. No prawie wszyscy...
*Następnego dnia
Postanowiłyśmy z dziewczynami urządzić pidżama-party.
Oczywiście jak to my gadałyśmy o ,,babskich sprawach".
Francesca musiała przypomnieć:
- Hej ty! Ty Camila! Przecież miałaś nam opowiedzieć o Maxim!
- A co ja mam wam powiedzieć?
- Nie udawaj głupiej, Cami! - powiedziała Violetta.
- No okej. Niech wam będzie.
Opowiedziałam im wszystko.
Za chwilę do pokoju Violi zapukał tata i powiedział:
- Tylko nie panikuj, Violu. Muszę ci coś powiedzieć!
***
Czy ja już wspominałam?
Jeśli nie będzie choćby jednego komentarza, to przestanę kontynuować.
PRZYPOMNIENIE
Dobra, jak podobało się?
Ada :*
Mi się podobało. Kontynuuj.
OdpowiedzUsuńBosko :)
UsuńJest komentarz, to będę kontynuować :)
Pozdrawiam
Super
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział pogodziłaś caxi to super
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na nexta