wtorek, 11 marca 2014

2.Unikanie niczego nie rozwiąże

Oczami Camili
Siedziałam tak i rozmyślałam. W pewnej chwili weszła Szczochmen. Wstałam.
- Camila musimy pogadać. 
Szybko wstałam. 
Oczami Maxiego
W tym samym czasie
Siedziałem w studiu z Natalią. Było fajnie do puki nie... Ludmiła.
- Hej Natalia! Miałaś mi pomalować paznokcie, na dodatek poprawić fryzurę. Randka z Federico nie może się zmarnować. - Mówiła to jednocześnie piłując sobie paznokcie. Ta dziewczyna myśli tylko o sobie.
- Dobra idę! - Jak Naty to powiedziała to myślałem że ją trzapne. Od kiedy się spotykamy to wcale nie ma dla mnie czasu.
- Jak to idziesz? Natalia. - Naty nie miała nawet czelności spojrzeć mi w oczy. Powiedziała jedynie przepraszam i poszła. Siedziałem tak i zobaczyłem Camilę szła.
- Hej Cami. - powiedziałem a ona spojrzała na mnie i mi pomachała. 
- Ja Maxi teraz muszę... no iść do Pabla.
- Pójdę z tobą. - powiedziałem a ona zrobiła się jakaś... speszona?
- Nie, nie! Ja muszę iść sama. - Camila była smutna i przede mną tego nie mogła ukryć. Coś było nie tak.
- W porządku? - spytałem, a ona kiwnęła głową i poszła do gabinetu. Skoro nie chciała rozmawiać, to trudno. Poszedłem do sali teatralnej. Zobaczyłem Leona. Podbiegłem do niego. Trzymał w ręku gitarę ale nie grał.
- Siema stary co jest? - spytałem a on nic nie mówił. Palcem wskazał na swoje gardło. Wyglądało to na... kalambury.
Po długiej męce Leon krzyknął: 
- Łasica! - Niby dlaczego on to powiedział? Miałem chyba zgadnąć! Ahh.. 
- Co łasica? Stary co to ma być? - Leon spojrzał na mnie wściekły i dodał:
- Słaby jesteś w kalambury. Chwila...
- Co?
- Czy my się... bawimy w kalambury? - W tym momencie zaczęliśmy się śmiać. Zobaczyłem Camilę, ale ona mnie unikała. Kiedy mnie zobaczyła, wróciła się. Poszła gdzieś. Postanowiłem ją śledzić. Szedłem za nią aż w końcu usiadła w parku. Przyszła Francesca usiadła obok niej. Podsłuchałem ich rozmowę.
- Hej Cami co jest? - spytała. Camila się uśmiechnęła i powiedziała:
- Nie nic. Tak sobie siedzę. 
- Wszystko w porządku? - rozmawiały tak. Na nieszczęście Francesca mnie zobaczyła. - Maxi?! - krzyknęła i się odwróciła Camila. - Znaczy... widziałaś go? - pokazywała ręką na znak, żebym sobie poszedł i tak zrobiłem.
Oczami Camili
- Tak, w studiu. - popatrzyłam na Francescę a ona się zmartwiła.
- Ej co ci jest? Nigdy się tak nie zachowywałaś. - ale co miałam zrobić powiedzieć jej prawdę? Nie, nigdy. Dowie się, ale w swoim czasie.
- Nic naprawdę. 
- Idziesz do studia.
- No nie nie bo widzisz jestem trochę (kaszel) przeziębiona. (kaszel)
- No to pa.
Zostałam sobie na ławce i zobaczyłam Szczochmena. Teraz żałuję, że tak na nią mówiłam. To pani Ludwica. No cóż, wystarczy. Zobaczyłam jak posmutniała i powiedziała:
- Chodź. Musimy już iść...
-...

******************

Siemanko :)
Napisałam na szybkiego rozdział bo nie miałam weny,
a musiałam zrobić jeszcze kilka rzeczy ^-^
Więc pytanka:
1.Dlaczego Cami tak się zachowuje?
2.Czemu unika Maxiego?
To tyle! Czekam na koment 
Next po około 3 kom.

2 komentarze:

  1. Uuuu miłość wisi w powiwtrzu
    1. Zakochana w Maxim
    2. Zakochana w nim
    Dawaj nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłość wisi w powietrzu xD :D Wera żółwik!
    1) Bo po 1. musi wyjechać, bo 2. jest zauroczona/zakochana w Maxim.
    2) Bo po 1. jest w nim zakochana/zauroczona i pewnie gdyby z nim porozmawiała powiedziałaby tą swoją tajemnicę.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń