czwartek, 19 czerwca 2014

Ultimo mensaje


Postanowiłam się pozbierać i napisać ultimo.

   Post, który będzie to ostatni na tym blogu. Przemyślałam sobie wszystko na spokojnie. W sumie to zdałam sobie sprawę, że ten blog był dla mnie bardzo ważny. Jednak coś musiało się "spierdolić" i już nie czuje tej energii, co kiedyś. Jak założyłam tego bloga to miałam jakąś radochę i jak napisałam jeden rozdział, to już chciałam pisać drugi. Teraz to jest tak: Kiedy pisałam rozdział i opublikowałam myślałam sobie Uff z głowy następny za jakieś dwa tygodnie. Co to za mania takiego myślenia? Jak widzicie założyłam drugiego bloga, no i tam chce mi się pisać, a tutaj? Nie czuję tej pary, Caxi co kiedyś. Z butami do mojego serca wepchała się para o imieniu Naxi. Tak. Chociaż Naxi to jakaś ćwiartka mojego serca, nie mogę pisać. Może mieliście kiedyś takie wrażenie, że nic nie zdziałacie? Albo że to już koniec, nie ma już nic. Czasami, nie wiem, dlaczego, miałam ochotę po prostu wejść na parapet i zeskoczyć z okna albo wziąć żyletkę i się pociąć. Myślę, że to sprawa tego bloga. Miałam wielkiego doła i trochę z tym chodziłam, jakieś dwa miesiące. Ale udało mi się pozbierać dzięki przyjaciółką i wzięłam się w garść.

WSZYSCY KTÓRZY CZYTAJĄ TEGO BLOGA ZOSTAWIAJĄ
PO DOBIE JAKIŚ ŚLAD W KOMENTARZU
Boże wystarczy tylko byle jaka kropka, przecinek, tekst ja to wystarczy.
Chcę coś sprawdzić i zadecydować o losu tego bloga.

   Nie wiecie jeszcze, co knuję. Staram się po prostu coś wykombinować, pokazać się z innej strony. Nie jestem twarda czy jakaś. Nie zdziwię się, jak nie będzie komentarzy, w końcu mam TYLKO 12 lat, to za mało, żeby pisać jakieś opowiadania. Powinnam mieć chociaż 13. Może to zdziałałoby coś. Cokolwiek. Mam nadzieje, że się ujawnicie. Daję wam czas do końca czerwca. Co z tego wyniknie zobaczycie sami, ale tylko wtedy jak będą komentarze. Dziękuje za wszystko i wiem, że większość czyta, ale nie komentuje, bo niestety takie jest życie. 
Proszę zróbcie to co pisze na wytłuszczonym druku. Od tego zależy los tego bloga.

 KOCHAM, THX PARA TODO


niedziela, 8 czerwca 2014

Emm pewna sprawa ;33

Emm skończyłam tego bloga, ale...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zaczęłam pisać drugiego :3
Zapraszam, mam nadzieje, że wpadniecie :)
http://all-you-need-is-love-story.blogspot.com/

piątek, 6 czerwca 2014

Pożegnanie

*pisałam tego posta ze łzami w oczach*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Hej.
Wiecie o co chodzi, nie muszę tłumaczyć, prawda?
Pamiętacie jak napisałam ,,Prędzej, czy później go usunę, wejdzie ktoś
chociaż wątpie, że wejdzie i zobaczy pomarańczowy napis: Ten blog został usunięty"?
UWAGA!
Ten moment się zbliża. Mimo, że nie zakończyłam histori to mam dla
Was jakby mini epilog :P 
~~~~~~~~~
Camila zaczęła spotykać się z Maxim. Okazało się,
że wiedziała, że Angie to zmyśla, ale chciała dać jej satysfakcję "zemsty".
Dziewczyna była zrozpaczona i zaczęła brać narkotyki. Pod
ich wpływem poszła do Francesci z pistoletem. Dziewczyny zaczęły
się kłócić i nagle było słychać strzał. 
Rudowłosa postrzeliła Francescę, ale to wcale nie było
zamierzone. Policja nic jej nie zrobiła, ponieważ była
pod wpływem narkotyków. Nawet za to jej nie zabrali do poprawczaka.
Francesca po strzale umarła...
Camila nie mogła sobie tego wybaczyć i wyjęła ten pistolet.
Dziewczyna się postrzeliła i odtąd już nie żyje.
Maxi... No cóż można powiedzieć, że sztucznie się zakochał.
Spotykał się z Natalią, pomimo, że nic do niej nie czuł.
W jego sercu pozostała ona.
Violetta? Sama chciała się zabić, jednak miała powód do życia.
Robiła to tylko dla Leóna. Z czasem do siebie doszła, lecz
i tak ma lekką depresję.
Angie... Kobieta myślała, że to jej wina. Miała dość.
Poszła na policję i złożyła fałszywe zeznania.
Ci ją skazali na dożywocie. 
Chłopakiem Francesci był Lucenzo. Zaraz do tego
wrócę. Francesca zakochana była w Federico z wzajemnością...
Lucenzo - chłopak, który zgwałcił Ludmiłę. Bez szczegółów.
Czyżbym o kimś zapomniała? Chyba nie...
~~~~~~~~~
To tyle. Moje życie to jedna wielka klapa.
Dla tego bloga poświęciłam sześć miesięcy.
Straciłam czas... Mimo, że czegoś się nauczyłam nie miałam
za bardzo czytelników. Za każdym rozdziałem modliłam się
o chociażby jeden komentarz... Mam dość takiego życia.
To już jest koniec. Już kiedyś zawieszałam bloga.
Ale teraz już go nie odwieszę. Można sobie jeszcze wejść
przez jakieś 2-3 tygodnie, ale w tym czasie blog zostanie 
usunięty. Jestem chamska, nie szanuje swojego życia.
TO JEST KONIEC! 
I tak tego bloga czytają jakieś 2 osoby.
To nie ma sensu. Nie tak miałam zakończyć moją przygodę
z opowiadaniem, ale co? Musiałam.
Teraz będzie pewnie 1 komentarz :)
Fajnie, chociaż będę pamiętać z tego, że 
zawsze był komentarz ; )
Chciałabym osiągnąc sukces jak inni.
Ale mam tysiąc marzeń, a jak dotąd żadne się nie spełniło.
Nie mogę tak żyć, poddaje się. 
Nigdy tego nie robię. Ale teraz...
Papatki ;)
Kocham ;**
"Na zawsze w moim sercu"
PS. pierdolić zjebane Caxi i popierdoloną Violkę.

21.,,Nigdy Ci tego nie wybaczę!"

Z dedykacją dla wszystkich, którzy czytają tego bloga. Dziękuje, 
że to robicie ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


                                                 ~~Tan solo dime donde yo estare, entre 
                                                             mis brazos, yo te qui dare~~

Smutna brązowowłosa szła przez ulicę, na której poniewierały się różne papiery, śmieci. Rozejrzała się dookoła i zobaczyła inny świat. Szara okolica wydawała jej się znajoma. Skądś to znała. To środowisko przyprawiało ją o dreszcze... Dziewczyna rozejrzała się i ujrzała ten dom. Wspomnienia. Przejście dla pieszych przykuło uwagę jej oczu. Nastolatka przeszła przez ulicę i zapukała do znajomego jej domku. Niewielki, drewniany; taki styl lubiła właśnie ona. Chodzi tutaj o jej ciotkę - Angie. Usłyszała skrzypienie drzwi i zobaczyła blondynkę.
   - Violu, co Ty tutaj robisz? - Spytała lekko zaskoczona wizytą. Nie spodziewała się swojej siostrzenicy.
   - Angie - Zaczęła zdenerwowana, a ręce zaczęły jej się pocić - Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego mnie okłamałaś? - spytała, a po jej policzku spłynęła całkiem wielka łza.
   Po swojej ciotce się nigdy tego nie spodziewała. Myślała, że jest jedyną osobą, która ją rozumie. Dziewczyna jej zaufała; kiedy miała doła, to właśnie ona ją wspierała. W złych i dobrych chwilach trzymały się razem, aż było to nie do pomyślenia, że ciotka i siostrzenica potrafią się lepiej dogadać niż przyjaciółki.
   Kobieta wpatrzona w siostrzenicę nic nie powiedziała. Nie rozumiała, o co jej chodzi, mimo tego faktu, było jej wstyd. Blondynka powiedziała:
   - Wejdź. - Po czym bardziej otworzyła drzwi i wpuściła siostrzenicę do środka.
   Zapłakana nastolatka weszła do środka i spojrzała na stary zegar, który wskazywał piątą dwadzieścia po południu. Nie chciała nic mówić, wolała wszystkie emocje zachować dla siebie. To tak, jak my, kiedy mamy doła i na wszystkich jesteśmy wkurzeni, mimo, że nie ma powodu. Po prostu chcemy się poddać i skończyć. Czasami nawet skończyć z życiem.
   Ona jednak była inna; nigdy się nie poddawała, chociaż to było bardzo trudne. Od dzieciństwa męczyły ją różne myśli sprawiające, że chciało jej się płakać, śmiać, tańczyć, śpiewać; nie wiedziała biedna, co robić.
   - Angie, dlaczego to zrobiłaś? - spytała trzęsącym się głosem - Przecież ona tyle się nacierpiała, jak się dowie, że ją okłamałaś całkiem się załamie. - powiedziała i poprawiła sobie włosy.
   - Chodzi Ci o Camilę, tak? - Spytała kobieta, na co siostrzenica pokiwała głową na znak "tak". - Kochana prosiłabym żebyś sobie usiadła - oznajmiła. Violetta poszła więc sobie usiąść na miękkim krześle. - Ósmy kwietnia tysiąc dziewięćset dziewięć dziesiąty siódmy rok. Właśnie wtedy ona się pojawiła na świecie. Byłam załamana, bo właśnie wtedy zerwał ze mną chłopak, który mi się oświadczył, który przyrzekł mi, że będziemy razem pomimo tego, że spotykał się wtedy z inną kobietą. Tą kobietą była matka Camili, a mężczyzną jej ojciec. Jego obietnice nie potwierdziły się. Zostawił mnie dla niej, dla... jej matki. - Powiedziała kobieta, a zrozpaczona siostrzenica powiedziała:
   - Nigdy Ci tego nie wybaczę! - Krzyknęła zmartwiona i wybiegła z domu ciotki...


                                            ~~♥~~Para siempre en mi corazón~~♥~~

   Maxi i Camila zbliżali się do siebie i... chłopak ją pocałował. Rudowłosa odwzajemniła pocałunek. W studiu nie było już nikogo z wyjątkiem nauczycieli. Kiedy się wreszcie od siebie "odkleili" nie wiedzieli, jak się zachować.
   - Tooo? - spytała dziewczyna - Co teraz? My... Jesteśmy... razem? - Powiedziała to ze zdziwieniem.
  - Nie wiem, a jak Ty chcesz? - spytał brunet i spojrzał na sufit. Stali tak w milczeniu, no cóż, co mieli powiedzieć. Ona czuła się zawstydzona tą całą sytuacją i była postawiona w niezręcznej sytuacji. Rozmowę dwójki przerwał nauczyciel Beto, który wparowując do klasy upuścił wszystkie kartki po czym dodał:
   - Nie chciałem Wam przeszkodzić. - Rudowłosa się uśmiechnęła i szybko wyszła z klasy zamykając po sobie drzwi. Musiała to przemyśleć...


                                        ~~Me and my shoe runned as around the town~~

   Francesca miała już dość Ludmiły. Wmawiała jej głupoty o jej chłopaku - przynajmniej tak myślała Włoszka - że to były głupoty. Dziewczyna zaczynała lekcje z Beto, więc skierowała się w kierunek sali muzycznej. Szła przez korytarz i wpadła na wysokiego chłopaka.
   - Przepraszam - Powiedział... Federico. Tak, Federico. Włoszka zorientowała się, że to był właśnie on - Nie chciałem to było niechcący - tłumaczył się jak dziecko.
  - Nie szkodzi, w końcu ja też jestem winna. - Oznajmiła - zagapiłam się - Uśmiechnęła się lekko i zarumieniła.
   - Idziesz na zajęcia z Beto? - spytał Włoch i zdenerwowany wskazał na niebieskie drzwi sali muzycznej.
   - Dokładnie. - Powiedziała - Ty też? - Zapytała i złożyła ręce.
   - Tak, idziemy? - Chłopak złapał ją za rękę i razem skierowali się w stronę drzwi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



               Kolejny dzień ;)                 
Ja pierdole to już 6 miesięcy odkąd założyłam bloga *_*
Jak ten czas szybko minie ;O
Dziękuje wszystkim, którzy czytają, a szczególnie komentują.
Rozdziały będą się pojawiały rzadko. O powodzie nie chce mi się gadać ;/
Strata czasu...
No więc gracias kochani ♥ 
To tak;
Blog stał się popularny, ale upadł. Raczej tego nie naprawię niestety, sory.
Tak więc przykro mi, wiem, jestem chamska :)
Wiem, nie ciekawy rozdział :)
Bez pytań.
Kto czyta błagam niech zostawi po sobie ślad,
chce wiedzieć, czy warto tracić czas na duperele jebane >.<
Kto jest niech tylko napisze "jestem" byle co.
To tyle, guwno.
Cześć... Nie chce mi się NIC
                          


                                       



środa, 4 czerwca 2014

UWAGA UWAGA UWAGA UWAGA

Dobra dobra xD Założyłyśmy z dziewczynami nowego bloga, na którym będą same OS zapraszam klik :D
Mam nadzieje, że ktoś wpadnie jest już post powitalny ;)
A teraz lecęm pisać rozdział papatki ;*

poniedziałek, 2 czerwca 2014

niedziela, 1 czerwca 2014

One Part Caxi "Cuando estamos juntos, podemos sonar"


                                                 ~~And no matter where I go, people see
                                                            Im one more in the crowd~~

  Chcę tylko wiecznie żyć w śnie, który nie skończy się nigdy. Chcę mieć uczucie, że tutaj jesteś. Chciałabym, żebyś mógł przyrzec, że do końca życia będziemy się trzymać razem. I żeby nie wiem, co żebyś ze mną był. Od zawsze marzę o tym, żebyśmy się do siebie zbliżyli. Przecież mamy ze sobą tyle wspólnego; pasję, którą jest taniec. Marzenie, którym jest muzyka. W końcu chcemy tego samego. Jednak męczy mnie myśl, że się od siebie oddalamy... Mam wrażenie, że mało brakuje, żebym wpadła w "przepaść" i straciła z tobą kontakt na wieki. Bardzo Cię kocham. Jesteś dla mnie ważny zarówno tak, jak ważne jest dla mnie życie. Moje serce bije tylko dla Ciebie. Bije w rytm twojego imienia, Maxi. Chciałabym, żebyś zobaczył mnie z innej strony. Chciałabym spróbować. To jest dla mnie ważne, ale i tak Ci tego nie powiem. Nie mam odwagi - ja to szara myszka, co nie ma przyjaciół. Z wyjątkiem Ciebie. Ale Ty jesteś zupełnie inny. Jesteś pewny siebie, szybko nawiązujesz nowe kontakty. Ja taka nie jestem. Mimo tego, że chciałabym być inną osobą, to nie możliwe. Nie potrafię zmienić się w kogoś, kim nie jestem. Właściwie potrafię tylko jedno: 
   Potrafię Cię kochać, Maxi...

   Zegar wskazywał godzinę 04:58. Dziewczyna zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, który zajął jej pół godziny. Wróciła do pokoju wybrać sobie jakieś ubrania. Rudowłosa się długo zastanawiała nad ubraniami. Pomyślała, że musi iść na zakupy. Postanowiła jednak coś wybrać. Dziewczyna zastanawiała się tak jeszcze długo - ponad 20 minut. Wreszcie wybrała miętowo-czarny strój. {klik}
Zbiegła na dół, wiedziała, że będzie musiała zjeść śniadanie, chociaż tak naprawdę nie miała na nie specjalnej ochoty, ale wiedziała, że ciotka będzie kazała jej zjeść naleśniki. Kochała ją, ale była nadopiekuńcza, kazała jej cały czas coś jeść, więc ta wyrzucała czasami jedzenie przez okno, lub wrzucała do klatki papugi.
Dziewczyna schodząc ze schodów zobaczyła ciocię i powiedziała:
   - Dzień dobry - po czym usiadła przy stole. Ciotka miała jakąś straszną minę. Dziewczyna dodała - Czemuż to ciociu masz taki zły humor? - spytała ironicznie.
   - Droga Camilo, mam niestety nie za dobre wieści. - zaczęła kobieta - ale powiem Ci to jak wrócisz ze szkoły... A i czy idziesz sama czy z kimś? - spytała
   - Tak idę z przyjaciółką - powiedziała - A co? - spytała rudowłosa i oparła się o ręce.
   - Nic - westchnęła kobieta - Nie opieraj się o ręce! Chcesz być prosta, to lepiej dostosuj się do moich rad - oznajmiła - Dobrze do zobaczenia Camilo, jadę teraz do lekarza niedługo wrócę. - powiedziała i wyszła.
Camila o dziwo nie zjadła śniadania. Rudowłosa wyszła z domu, wzięła tylko torebkę i telefon.
   Nastolatka mieszkała z ciotką, ponieważ jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miała 9 lat. Bardzo to przeżywała... Dziewczyna od tamtej pory zamknęła się w sobie i nic nie mówiła. Jedynie mogła "spuścić parę" przy Maxim. Ona miała do niego wielkie zaufanie. Łączyła ich wielka więź. Ta dwójka to przyjaciele z podwórka - poznali się w wieku dwóch lat.
   Rudowłosa tak szła i wpadła na jego. W jego oczach zobaczyła szczerość, radość; może na jej widok, oraz wiele, wiele innych takich uczuć.
   - Cześć - powiedziała chłopak, a rudowłosa mu pomachała. - Idziesz do szkoły? - spytał
   - Tak - powiedziała i spojrzała na zegarek. Ostatnio myślała o chłopaku cały czas. O jego pięknych, głębokich oczach.  Można było powiedzieć, że to zauroczenie, ale ona w głębi duszy czuła do niego szczere uczucie.
   - A więc - zaczął chłopak - pójdziesz ze mną. - powiedział.
   - Skąd taka pewność? - spytała dziewczyna. Ona zgrywała inną. Inną niż jest. Nie chciała, aby on poznał, że się w nim zakochała.
   - Tylko powiedziałem - westchnął - przecież nie musisz ze mną iść - powiedział chłopak.
   - Chodź już - powiedziała i przyjaciele skierowali się w stronę budynku.
   Ich przyjaźń była w jedynym rodzaju. Mogli powierzyć sobie wszystkie tajemnice - w końcu mieli do siebie ogromne zaufanie. Kiedy rudowłosa była mała, a dokładnie miała 7 lat, dziewczyna zgubiła klucze do domu i bardzo płakała. Bała się, że jej ciotka będzie na nią bardzo krzyczeć. U boku pojawił się "rycerz" i przytulił dziewczynkę. Dzięki niemu przestała płakać i odważyła się powiedzieć cioci, co się stało. Ku zaskoczeniu klucze miała właśnie ona...
   Kiedy ta dwójka dotarła wreszcie do szkoły, przed budynkiem czekała na nich nieprzyjemna niespodzianka. Zacznijmy od jej wroga. Lara to zarozumiała dziewczyna, która dokuczała wszystkim, a szczególnie jej. Camili. Dziewczyna podeszła do niej i powiedziała:
   - Cami wiesz czego ci życzę? - spytała - Żeby twoi rodzice wyginęli w piekle. - Powiedziała to z gniewem. Niestety dla rudowłosej nie była to przyjemna niespodzianka, pomijając fakt, że jej rodzicie byli dla niej najbliżsi. Zawsze, kiedy o nich pomyślała, łza kręciła się w oku, a dokładnie wtedy, kiedy to powiedziała Lara było jeszcze gorzej.
   - Daj spokój! - krzyknął zirytowany całą tą sytuacją Maxi, a Camila pobiegła do studia i usiadła w jednej  z sal tanecznych.
   Dziewczyna zakryła rękoma twarz i zaczęła głęboko płakać. Na szczęście był przy niej Maxi. On zawsze był przy niej. Czy w chwilach dobrych, wesołych. Nawet wtedy, kiedy dziewczyna miała doła. Chłopak do niej podbiegł i ją przytulił.
   W tej chwili spojrzeli sobie głęboko w oczy. Między nimi pojawiła się chemia. Uczucie, które nigdy im nie towarzyszyło. Zbliżali się do siebie... Chłopak ją pocałował, a ona? Odwzajemniła pocałunek.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem, nie umiem pisać One Shotów itd. 
No cóż pisałam to bo serce mi kazało! XD
A więc tak kochani moi jeśli chcecie drugą część 
pisać w komach, jeśli będzie ich dużo (ok.4,5) napewno
next się pojawi także komentujcie. 
Mimo faktu, że nie umiem pisać one shotów, mam nadzieje, 
że się podobało.
Komentujcie mordy ;**
Jeszcze gif z Leonettą *o*
PS. powiedzcie mi jak można się tak bardzo
jarać parą, którą się lubi od tygodnia? O.O
Wracając komentować Wy!!!